wtorek, 1 grudnia 2020

Bestia.


Korzystam z tej możliwości wyjątkowo rzadko, ale zdarza mi się pytać Boga „Co dalej?”. I tak też zrobiłem tej właśnie nocy. Śniło mi się potem, że wyprowadzam Starszą Panią oraz jej Opiekunkę w pośpiechu z mieszkania, w którym przebywały. I nie musiałem długo czekać na spełnienie snu, bo w nocy następnego dnia to właśnie robiłem. Starszy Pan był bowiem w cugu alkoholowym już trzecią dobę. Uderzył i Starszą Panią i jej Opiekunkę. A to jest w moim świecie niedopuszczalne i uznawane za nikczemne. Kiedy jestem w sytuacjach konfliktowych i zagrażających życiu, to codzienna część mnie ustępuje i do sterów dochodzi Bestia. Bestia to podarunek po dzieciństwie. Jest to kompletnie zepsuty przełącznik trybu "uciekaj lub walcz". Taki, który trudno jest wyłączyć, a niegdyś aktywny był nieustannie. Bestia potrafi radzić sobie z każdą ilością stresu. Mówić ludziom co mają robić podczas wypadków komunikacyjnych. Improwizować, kiedy szybkie pomysły są jedynymi sposobami na przetrwanie. Ma ona także drugie oblicze. Kąsa wszystkich niemiłosiernie i bez strachu. Bez wyrzutów sumienia da każdemu w mordę, kto będzie sprawiał kłopoty. Przez lata doprowadziła dzieło zniszczenia do perfekcji. Dba o to jak padają ludzie po ciosach, żeby czasem nie uszkodzili sobie czaszki lub kręgosłupa. Niedobrze jest iść do więzienia i ona to wie. Kiedy więc dotarłem do domu Starszych Państwa, Bestia wylała agresorowi pozostałą w butelce część denaturatu, który właśnie pił, na głowę i dała w mordę. Z otwartej ręki, żeby nie złamać szczęki. Potem go obezwładniła i zaczęła wyprowadzać z domu kobiety. Kiedy zjeżdżała po schodach z wózkiem inwalidzkim ze Starszą Panią, pijak doszedł już do siebie i zaatakował ponownie. Bestia musiała się skupić, żeby nikt nie spadł ze schodów. Ani niedołężna kobieta, ani jej wstawiony mąż, ani ona sama. Niedobrze jest, kiedy ktoś umiera lub doznaje poważnego uszczerbku na zdrowiu. Kiedy jednak w końcu dotarła z wózkiem do samochodu i wsadziła do niego Starszą Kobietę, to po niego wróciła. Położyła szybkim ruchem na trawniku i dała lanie na tyłek. Lanie tak mocne, że rozbolała ją ręka. Za te wszystkie lata, przez które był skurwysynem. Kiedy odjeżdżałem samochodem, Bestia analizowała czy mężczyzna jest wstanie przetrwać na mrozie w samej piżamie na trawniku. Do momentu aż wytrzeźwieje i będzie mógł się podnieść. Ale pojawił przechodzień i podszedł do płaczącego, pijanego mężczyzny. Aby udzielić pomocy. Odjechałem więc bez skrupułów.

Wiem, że następnym razem zobaczę Starszego Pana już tylko w trumnie. Zapije się na śmierć, w samotności. I nic mi do tego. Ktoś mi kiedyś powiedział, że spłacamy względem innych długi karmiczne aż do czterdziestki. Myślę, że ja już swoje spłaciłem i to nie moja sprawa jaką drogę i śmierć wybierają moi bliscy. Starałem się wszystkich uratować. Ale ważne jest także to, żeby ratując innych samemu nie utonąć. Sama Bestia mnie przeraża. Kiedy dochodzi do władzy, to czuję się jak w domu. Niepokoi mnie to, ponieważ wiem, że dom to nie alkohol i wieczne poczucie zagrożenia. Dom to spokój i ciepło bezpieczeństwa. Póki co Bestia idzie więc na bezterminowe wakacje. Wraca do pokoju we wnętrzu mojego umysłu i przesiedzi tam dłuższy czas. I mam nadzieję, że bardzo długo nie będę musiał jej wzywać. Ponieważ tak wybieram i pragnę być kimś innym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz