Patrzę jednak także wprzód. Myślę o tych, którzy przyjdą po mnie. Czy oni także będą się upominać o strzępki informacji o ludziach sprzed swoich narodzin? Jeśli tak będzie i cokolwiek to pomoże, to postanowiłem wyjść Wam na przeciw. Ponieważ płynie w Was moja krew. Raz na jakiś czas uporządkuję wszystkie swoje zapiski, wydrukuję i opatrzę w okładkę. Wszystko to w czterech egzemplarzach. Po trzy dla każdego z moich dzieci, i jeden dla osoby, której nie znam, a być może kiedyś przyjdzie i także upomni się o część mojej historii. Tak postanowiłem. Bo warto jest mieć cel w życiu. Nawet jeśli ten cel jest nieodgadniony i daleki. Okryty tajemnicą.
Czy słyszysz mój donośny głos, wybijający się ponad tłum? Bądź na niego głuchy. MYŚL I CZYŃ SAMODZIELNIE.
niedziela, 31 stycznia 2021
Beze mnie, o mnie.
Patrzę jednak także wprzód. Myślę o tych, którzy przyjdą po mnie. Czy oni także będą się upominać o strzępki informacji o ludziach sprzed swoich narodzin? Jeśli tak będzie i cokolwiek to pomoże, to postanowiłem wyjść Wam na przeciw. Ponieważ płynie w Was moja krew. Raz na jakiś czas uporządkuję wszystkie swoje zapiski, wydrukuję i opatrzę w okładkę. Wszystko to w czterech egzemplarzach. Po trzy dla każdego z moich dzieci, i jeden dla osoby, której nie znam, a być może kiedyś przyjdzie i także upomni się o część mojej historii. Tak postanowiłem. Bo warto jest mieć cel w życiu. Nawet jeśli ten cel jest nieodgadniony i daleki. Okryty tajemnicą.
środa, 27 stycznia 2021
Świadomy wybór zaświatów.
Kto nie zaznał w dzieciństwie miłości, zawsze będzie starał się ją odnaleźć w innych. Wyssać ich z niej do szpiku kości, raniąc i zostawiając ogromne spustoszenie w sercach. Nigdy jednak nie mogąc zaspokoić swojego apetytu. Niczym wampir. Ale inni ludzie to nie źródło ukojenia bezgranicznej pustki dzieciństwa. Źródło ukojenia leży gdzie indziej. Zanim jednak niekochane dziecko to odkryje, niczym najeźdźca zniszczy wielu i podbije jak kraje. Wiem o tym, bo to właśnie moja ścieżka.
Pewnego razu, kiedy ojciec mnie bił, powiedziałem mu przez łzy, że pójdzie do piekła, bo jest złym człowiekiem. Odpowiedział mi z beznamiętną pewnością siebie.
Jeśli Hitler myślał, że był dobrym człowiekiem, to na pewno poszedł do nieba. I ja też myślę, że dobrze robię, więc jak on pójdę właśnie do nieba.
I uwierzyłem ojcu, tak jak dziecko powinno.
Jakiś czas temu, wciąż poszukując nowej wiedzy, doszedłem do zaskakującej wizji piekła. Była pozbawiona gotowania ciał grzeszników w kotle i obdzierania ze skóry. Polegała na czymś zupełnie innym. Wszystko co wyrządziliśmy innym, każde złe słowo, uczynek i niesprawiedliwość. To wszystko musielibyśmy przejść ponownie, ale tym razem z perspektywy tych, których skrzywdziliśmy. Przeżyć ich oczyma, ich ciałem i duszą, każdą emocję i ból fizyczny. I mimo, że jestem dorosłym człowiekiem, to ta wizja mną wstrząsnęła, a nawet początkowo przeraziła. Tak jak ojciec wierzył, że był dobry i pójdzie do nieba, tak jak wierzę, że skrzywdziłem wielu ludzi i żyję z tą świadomością codziennie. Dlatego, kiedy umrę, zanim przyjdą po mnie w świetlanym tunelu moi ludzie (niestety na razie nie potrafię sobie wyobrazić, że przychodzi po mnie moja rodzina), to najpierw pragnę wejść do Pałacu Wszystkich Ludzkich Wspomnień. W jego bezkresnej bibliotece odnaleźć wspomnienia osób, które znałem, także tych o których zapomniałem, a nawet tych o których istnieniu nie miałem pojęcia. I przeżyć z ich perspektywy całą krzywdę, którą im wyrządziłem. Taki jest mój wybór zaświatów, jeśli mogę wybrać wedle swoich wierzeń, jak mój ojciec. Jeżeli będę miał wejść z moimi ludźmi do tunelu światła bezgranicznej miłości i przyjrzeć się temu, czego nie sknociłem, to dopiero potem.
Bo wszystko musi mieć swoje miejsce i porządek. Za wszystko także powinno się dobrowolnie zapłacić oraz ukorzyć. W życiu lub po śmierci. To sprawia, że jesteśmy ludźmi, a nie jedynie zbiorem bezrefleksyjnych mięśni, przytwierdzonych do kości. Ale zostań ze mną proszę jeszcze jedną chwilę.
Myśl jak traktujesz innych.
Czy Twoje myśli na ich temat są sprawiedliwe?
Zastanów się, zanim podejmiesz kolejny krok lub wypowiesz słowo.
Bądź rozważny i cierpliwy.
I uspokój się. Bo nikt już nie chce Cię bić.*
Pragnę po prostu, abyś uniknął moich błędów.
* No jednak czasami może ktoś jednak będzie chciał. Ale tylko dlatego, że świat nie jest usłany hortensjami, i wylądujesz w złym miejscu o złym czasie. Dlatego rób codziennie pompki jak ja. Na wszelki wypadek.
poniedziałek, 25 stycznia 2021
Sincerely, The Doll Family.
List znaleziony w Jaskini Pływaków.
poniedziałek, 4 stycznia 2021
Karolina dźwiga pustkę.
Nobody callin' on the phone'Cept for the Pope maybe in Rome
Zawsze uważała, że bycie papierzem, oznaczało bycie szefem w gnieździe jadowitych żmij. I nigdy nie chciałaby nim być, nawet gdyby umarliby nagle wszyscy faceci i cała nadzieja przetrwania kościoła katolickiego pozostałaby nagle w rękach kobiet. Uznała jednak, że w świecie bez mężczyzn sens papiestwa mógłby po prostu nie przetrwać. Kobiety najpierw uznałyby to za niezręczne, żeby tak zwyczajnie utrwalać symbol patriarchatu w nowym feministycznym świecie, a w krótce machnęłyby na to wszystko ręką i zajęłyby się bardziej naglącymi problemami. Takimi jak przetrwanie gatunku w nieoczekiwanym świecie jednej płci. Kiedyś się jej śniło, że jest właśnie nim. Głową kościoła. Dawno temu, kilka stuleci wstecz, kiedy nie wynaleziono jeszcze telefonu, z którego mogłaby zadzwonić do Joan i poprawić jej nastrój. W tym śnie jej komnata sypialniana miała tajne przejście do komnaty jej kochanki. Mogła to być Vannozza Cattanei albo Giulia Farnese. Wiedziała o tym, bo szukała po przebudzeniu informacji na ten temat w internecie, myśląc przez chwilę, że jej sen to wspomnienie dawnej inkarnacji.
Karolina dotarła z powrotem do drzwi swojej kamienicy. Wcisnęła na domofonie kod i ruszyła klatką schodową na piętro, gdzie znajdowało się jej mieszkanie. Włożyła klucz do zamka i przekroczyła próg swego małego domu całkiem wykończona. Niezdarnie zdjęła buty zimowe, zapierając jeden o drugi, a potem pierwszy o skarpetę. Idąc w kierunku pokoju gościnnego zostawiała za sobą szlak ubrań. Kurtkę, czapkę i rękawiczki. Następnie upadła na wznak na podłodze, tym razem nie robiąc sobie nic z pozostawionego bałaganu. Na jej jeszcze młodą twarz wlewało się przez okno światło ulicznej lampy. Przez chwilę wyobrażała sobie, że to musi być Latarniane Pustkowie i za chwilę Tumnus zabierze ją w hipnotyczny tan po całym lesie. Kiedy z żalem uświadomiła sobie, że faun nie nadejdzie, zaczęła myśleć o tym jak fotony zmieniają swój stan pod wpływem obserwatora, o tym, że kot Schrödingera nadal może być żywy w swoim pudełku wysyłkowym, oraz o tym, że może wszechświat potrzebuje być podziwiany w całej swojej chwale przez parę inteligentnych oczu. Po to żeby nie rozlecieć się w pył. W takim razie w jakim stanie była ona sama? Skoro nikt na nią nie patrzył i nikt nie wiedział, że jest. Czy była już martwa, czy jeszcze żywa? Czy była zaledwie błędem pomiarowym w wyniku eksperymentu, którego nikt przecież nie przeprowadzał?
Gdyby ktoś jednak obserwował Karolinę, to dostrzegłby młodą kobietę leżącą w półmroku. Była ubrana w czarne jeansy i szary znoszony sweter, a jej lewa stopa była naga. Miała krótkie jasne włosy, a gdyby zdjęła niedopasowane do twarzy okulary korekcyjne, z pewnością podobałaby się mężczyznom. Zanim na chwilę przysnęła, pomyślała jeszcze, że nie ma nic niesamowitego w jej najgłębszych myślach. Nie ma w nich nic fantastycznego, ani heroicznego. Ale myślała o nich ciepło, ponieważ dotrzymywały jej towarzystwa i stanowiły o niej.