czwartek, 1 marca 2018

Z listów Głupca (3): O Eneaszu, dla Ciebie.

Nie wiem jak mogę Ci to wytłumaczyć. Opowiem Ci więc o Eneaszu, może to pozwoli mnie lepiej zrozumieć. Widzisz, tak jak i on bardzo obawiam się Greków przynoszących dary. Nie potrafię chyba nic przyjmować bez lęku. Chcę Ci powiedzieć, że po upadku Troi Eneasz zagubił swoją żonę. Poszukiwał jej w ruinach miasta, jednak nie było dane mu jej odnaleźć. I oto rozpoczęła się jego tułaczka. Poprzez Trację, Delos, Kretę, Strofady, Chaonię i Kartaginę, dotarł aż do wybrzeży Italii. Tam, w świętej grocie boga Apolla, złożył ofiarę i wszedł do krainy zmarłych. Nie wiesz jak wygląda ta kraina, to zrozumiałe, bo jeszcze żyjesz i choć marniejesz w moich oczach, to jeszcze się tam nie wybierasz. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, że największą pustynią nie jest Sahara. Jest nią ta na Antarktydzie. Jej powierzchnia ma czternaście milionów kilometrów kwadratowych. Jeśli chcesz mieć jakiekolwiek porównanie wielkościowe, to wyobraź sobie Europę, a potem dodaj do niej jeszcze trzy dziesiąte jej całkowitej objętości. Warstwa lodu sięga w najgłębszych miejscach pięciu kilometrów, a przy tym znaczna część tego lodowego spektaklu znajduje się trzy kilometry nad poziomem morza. Tak i wygląda kraj nieżywych, z tymże ten jest bezkresny. To nieskończona pustynia lodu, obumarłych roślin i pochłaniającej wszystko złowieszczej mgły przez którą przebijają się do ucha wędrowca jedynie szum wiatru i zawodzenie. Jęki wielu pokutujących, których trudno wypatrzyć. Może zaledwie ich cienie. Czasami jest to krzyk Syzyfa po raz kolejny tracącego swój głaz na lodowym zboczu. Bojownika przeciwko autorytetowi bogów i jakże udanego obrazu absurdu ludzkiego żywota. Możesz usłyszeć też ujadanie Prometeusza, gdy po raz kolejny orzeł wyjada jego wątrobę, kiedy nad światem umarłych zaczyna świtać. To jego odwieczna kara za darowanie ludziom wiedzy o ogniu, ale przecież to wiesz, bo wszyscy pamiętają jego poświęcenie. Choć niektórzy zwą go teraz Jutrzenką i przestali go pojmować odpowiednio. Wsród lodu brnął wtedy także Eneasz, poszukujący nadal swojej żony. Na drodze zatrzymały go lew, pantera i wilczyca i zaczęły do niego przemawiać.

„Możesz spotkać się ze swoją umiłowaną pod jednym warunkiem. Przyjdzie do ciebie codziennie w miejsce koło olbrzymiej lodowej skały, ale nie będzie pamiętać. Będzie żyła w niej jednak pamięć uczucia, którym na całe życie cię obdarowała. Kierowana miłością zacznie zbliżać się do ciebie w rozmowie, a ty będziesz przypominał jej kim jesteś i kim dla niej byłeś. Kiedy już będzie świadoma twego imienia, imienia swojego męża, padnie w twoje ramiona. Kiedy ją utulisz i łzy radości napłyną do twych i jej oczu, wtedy odepchniesz ją i powiesz, że nią gardzisz. Ujdzie od ciebie w płaczu i zrozpaczona. Jeśli tego nie zrobisz rzucimy się na nią i rozszarpiemy jej ciało. Jeśli spiszesz się, twoja żona powróci następnego dnia, bez pamięci, a ty odtworzysz całą scenę”.

Eneasz padł przed nimi na kolana, a przed niego wystąpił lew.

„Wiatr dziś niesie do naszych uszu trud Syzyfa i wyczerpany oddech Prometeusza, któremu właśnie odrasta na danie dla orła jego własna wątroba. Ty jednak nie musisz pozostać tu wiecznie. Jam jest pychą, pantera rozwiązłością, a wilczyca to chciwość. Pokonaj nas, a ujdziesz z żoną z tego miejsca.”

Agostino Carracci "Eneasz i Dydona"

Zobacz mnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz