Zobacz maleńka co mam,
Gotowy cały piękny plan.
Dwa bilety w jedną stronę na księżyc,
Bez grzybicy stóp i bez miażdżyc.
Bez jaskry i podłej cukrzycy,
Wyjazd już rano z tej smutku stolicy.
Z naszego domu to znaczy,
Co przypomina melinę zbieraczy.
No co powiesz? Wszak masz miejsce przy okienku!
Wszystko to Ci dam, po sześćdziesięciu latach ożenku.
A kto nas zawiezie na lotnisko?
Tutaj widzę jedynie bagnisko!
Nasz wnuk, ten o... brunet, wysoki jakiś!
Zwał się, hmm... Nie pamietam imienia i nie wiem kto taki.
Kim był i skąd przyszedł?
Na pewno był nam coś winien.
Jeszcze nie wyszedł?
A powinien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz