„Ходить сонко” (Khodyt Sonko) to jedna z najstarszych, lecz mało znamych ukraińskich kołysanek. Jest to tradycyjna pieśń ludowa przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie, zakorzeniona w kulturze ukraińskiej. W kołysance występuje postać personifikowanego snu — Sonko (czyli Senek), który chodzi po ulicy i szuka dzieci, które ma ukołysać. Czasem towarzyszy mu Дрімота (Drimota – Drzemka). W różnych wersjach pojawiają się też motywy zwierząt – ptaszków, kotków, baranków – które mają usypiać dziecko lub pilnować jego snu. Wszystko to tworzy bezpieczny, spokojny i magiczny świat dzieciństwa. Kołysanka ta jest częścią ukraińskiego dziedzictwa niematerialnego. Niesie w sobie archetypiczny obraz nocy, snu i ochrony. Łączy dziecko z matką, a rodzinę z naturą. W kontekście wojny i przesiedleń, pieśń ta nabiera szczególnej mocy emocjonalnej – jako symbol pragnienia bezpieczeństwa i spokoju.
Fundacja Jacek z Szafy powstała początkowo jako stowarzyszenie w 2014 roku - była to odpowiedź na dramatyczne wydarzenia na ukraińskim majdanie. Można powiedzieć, że gdyby na Ukrainie nie działo się już wtedy tak źle, to może Jacka z Szafy by nie było. I choć zajmowaliśmy się od tego czasu wieloma sprawami w Polsce, od osób bezdomnych, przez promowanie niszowych artystów, a także pomoc osobom niepełnosprawnym, Ukraina była z nami od samego początku.
Kołysanka „Khodyt Sonko” przyszła do mnie w 2019 roku, kiedy z przyjaciółmi organizowaliśmy charytatywny koncert na rzecz Ukrainy. Wykonywałem ten utwór na scenie z Valerią Matskovych, tworząc jego moją autorską wersję. Po latach, dzięki Teatr Emigrant i sztuce „Żywot”, kołysanka powróciła. Została przeze mnie współcześnie zaaranżowana i dostała nowe życie w formie nagrania i teledysku, właśnie teraz kiedy jest to bardzo potrzebne. W czasie wojny na wchodzie, ale także w czasie nienawiści i dezintegracji społecznej pomiędzy Polakami, Ukraińcami, a nawet Białorusinami.
Kiedy patrzę na Ukraińców, widzę w nich Polaków. Są głupi i mądrzy. Są brzydcy i piękni. Są uczciwi i nieuczciwi. Są chamscy i kulturalni. Są tchórzliwi i odważni. Są małostkowi i wspaniałomyślni. Różni ich od nas jednak to, że nie są u siebie. I ci wspaniali, jak i ci, którzy w czyimś odbiorze mogą być godni pożałowania.
Już przez ponad dekadę Jacka z Szafy, niezależnie od tego czy był fundacją, czy jeszcze stowarzyszeniem, uczę się pomagać innym. Przez ten czas wielokrotnie byłem sfrustrowany, wściekły, zawiedziony, poniżony, zwyzywany - pracując przez większość tych lat z Polakami. Jednak mimo to nie poddałem się, nauczyłem się pokory, a przede wszystkim tego, żeby nie nastawiać się na spektakularne efekty, ani nagrody. W pracy pomocowej ludzie, niezależnie od pochodzenia, irytują mnie, ale także zachwycają. Nie było wcześniej i nigdy nie powstanie sito, które dzieliłoby ludzi na tych, którzy zasługują na pomoc, a tych, którzy na nią nie zasługują. Dlatego w instytucjach pomocowych pomaga się wszystkim i nie patrzy w paszport. A sama pomoc nie może topnieć jak lód w upalny dzień, wymaga ustawiczności i wytrwałości.
W cieniu wojny, która od 2014 roku pochłonęła na Ukrainie życie ponad 13 000 cywilów, a po pełnoskalowej inwazji Rosji w 2022 roku – także dziesiątki tysięcy żołnierzy po obu stronach – śpiewanie kołysanki stało się czymś więcej niż tylko rytuałem przed snem. Stało się formą oporu, modlitwy i nadziei.
Ukraińska pieśń ludowa „Khodyt Sonko” (Ходить Сонко), znana wielu dzieciom jeszcze z czasów sprzed wojny, wraca dziś jako symbol opieki i troski – nie tylko nad dzieckiem, ale nad całym narodem, który walczy o przetrwanie.
Moja wersja tej kołysanki jest hołdem dla wszystkich dzieci, które muszą zasypiać przy dźwiękach syren, dla matek tulących swoje pociechy w schronach i dla tych, którzy nie przestają wierzyć, że jeszcze kiedyś zapanuje pokój.
Niech ta melodia – cicha, łagodna, jak oddech śpiącego dziecka – przypomina, że wojna nie odbiera prawa do snu, marzeń i miłości. A każdy, kto wspiera Ukrainę – choćby najmniejszym gestem – pomaga budować lepsze jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz