wtorek, 20 października 2020

Drzewa i kosmici.

Na zdjęciu jest akurat karkonoski las. Ale to nieistotne. Przeczytałem "Włoskie buty" Mankella i zapragnąłem, przykładem pary staruszków będących bohaterami tej książki, również gdzieś pojechać. Ktoś mnie kiedyś nauczył takiej sztuczki: "Jak nie masz do kogo jechać, to jedziesz do siebie". I tak też zrobiłem. W promieniach zachodzącego słońca oglądałem przez szybę samochodu piękne przydrożne drzewa, dziękując Bogu (lub też ewolucyjnemu zrządzeniu losu) za oczy, które w tej rzeczywistości tak wspaniale identyfikują informacje zawarte w fotonach (przemilczę moje okulary). Doszło do mnie, bo do tego nie trzeba być geniuszem, że drzewa również odczytują te informacje, ale w zgoła inny sposób. W końcu są uzależnione od światła. Przeczytałem też kiedyś, że sztuczne oświetlenie miast szkodzi roślinom, burząc ich naturalny cykl dnia i nocy. Skoro drzewa muszą tak istotnie inaczej postrzegać światło od nas, to gdyby w końcu pofatygowali się do nas kosmici i zaczęli słuchać naszej najpiękniejszej muzyki, oglądać nasze najwybitniejsze filmy i czytać nasze ponadczasowe książki, mogliby po prostu dostać od nas w prezencie niestrawialną dla nich papkę. Zrozumiałem nagle, że biorąc pod uwagę cały ogrom tego wszechświata, wszystko co tu tworzymy jest tak zaściankowe, jak tylko się da. Przeznaczone jedynie dla nas, ludzi. I jak bardzo jesteśmy od siebie uzależnieni. Od swoich słów, utworów, obrazów, czynów i uczuć. Na tej malutkiej, a jednak kipiącej od naszych przeciwstawnych emocji, planecie. Gdyby w końcu pofatygowali się do nas kosmici i starali się nam coś powiedzieć, to z pewnością pękłyby nam mózgi od ich kompletnie surrealistycznych dla nas przekazów. Pewnie dlatego dali sobie na wstrzymanie. Jeśli tak faktycznie jest, a zakładać można wszystko co się chce, to mimo wszystko wykazują się ogromną empatią. Bo poczulibyśmy się nagle, widząc ich zaawansowaną flotę statków kosmicznych do podróży międzygwiezdnych, bardzo mali, nieistotni i głupi. Część z nas by oszalała, część popełniła samobójstwo, część zaczęłaby się do nich modlić. No i może jeszcze byłaby taka garstka ludzi, którzy wzruszyliby ramionami, uznając, że nasze ludzkie emocje są równie wybitne i skomplikowane jak podróż tunelem czasoprzestrzennym. I nie do podrobienia w całym wszechświecie. 

No i że nie ma się co napinać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz